Wczoraj stałam się świadkiem cudu matematycznego dotyczącego mojej osoby. A mianowicie; dostałam 5 z poprawy! Szczerze mówiąc byłam w szoku. Spodziewałam się dobrej oceny, ale nie aż tak.;) Jakby tego było mało doszła jeszcze 3 ze sprawdzianu z Twierdzenia Pitagorasa, ale według mnie to dobra ocena, jak na mnie.;)
Dzisiejsze popołudnie w domu minęlo mi całkiem szybko, bo musiałam zostać w szkole o dwie godziny dłużej, niż normalnie. Poprosiliśmy panią o dodatkowe lekcje z biologii, żeby trochę nadgonić z materiałem i zrobić powtórki do egzaminu. Niestety jedynym minusem jest to, że po ostatniej lekcji, czyli angielskim chłopaki mają wf, a my musimy czekać godzinę. Nie powiem, żebym zmarnowała ten czas, bo razem z dziewczynami poszłyśmy do sklepu papierniczego tyle, że zrobiłyśmy to dość dziwnie, bo dwie z nas poszły do przodu, a dwie (w tym ja) zostały z tyłu i tym sposobem straciłyśmy się zupełnie z oczu.;) Najlepsze jest to, że ja i moja koleżanka "z pary" nie wiedziałyśmy, gdzie ten cały papierniczy jest, więc po chwilowej próbie ogarnięcia, gdzie to się właśnie znajdujemy poddałyśmy się i wróciłyśmy do szkoły. Tam chwilę popatrzyłyśmy na wf chłopaków, a potem całą dwunastką, bo większość się nie pofatygowała (pewnie nie pasowała im godzina czekania, ale z drugiej strony nie ma co się dziwić) ruszyliśmy na biologię. Było całkiem spoko, zrobiliśmy powtórkę materiału z komórki, a na za tydzień mamy powtórzyć tkanki-masakra. Nie chciało mi się samej wracać do domu, więc przyłączyłam się grupki "obywateli" mojej klasy zmierzających na Bramę Portową i tam wsiadłam w tramwaj. Potem musiałam już tylko przedrzeć się przez ginący pod ciężarem błota i psich "niespodzianek" park, gdzie buty zapadały mi się po kostki, a każdy kolejny krok rozpoczynałam ze słowami: Ja nie mogę, jaki syf! Kiedy później położyłam się na kanapie, żeby obejrzeć sobie coś w telewizji, bo 10 minutach urwał mi się film, a potem to już w ogóle nie mogłam się podnieść. Teraz mam jeszcze większy problem, a im mniej lekcji tym ciężej się zabrać. Przed chwilą nawet rozważałam nad tym, czy może lepiej nie dać sobie spokoju, bo tak na prawdę informacje na temat Michała Anioła nie uczynią mnie geniuszem i nie spisać po prostu tych lekcji, ale stwierdziłam, że jak mam później szukać ochotnika na podzielenie się zadaniem domowym i polować na kogoś, kto faktycznie będzie to miał zrobione, to już wolę się przemęczyć. Więc stanęło na tym, że jeszcze dzisiaj odrobię te lekcje, ale już ostatni raz. xD Nie no, taki żart.;D
Życzę miłego wieczoru.
gratulacje, ja osobiscie lubie matematyke..:)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńMiala przygody ;/
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie pierwszy raz, ale chyba będę częściej wpadać ;)
Zapraszam również do mnie: ilonastejbach.blogspot.com