Jak tam? Nareszcie weekend, co nie? Ostatnie dni tego tygodnia wspominam okropnie. Lekcji miałam mnóstwo, a czasu niewiele. W czwartek trzy godziny odrabiałam lekcje i uczyłam się hiszpańskiego, a wczoraj przez cztery godziny zakuwałam do geografii, ale byłam tak zmęczona, że prawie niczego się nie nauczyłam. Byłam w podłym nastroju. Oczy prawie mi się zamykały, a do powtórzenia było 8 rozdziałów z książki. W końcu się tego nie nauczyłam. To znaczy, klasa wstawiła na facebooka link do testu w internecie, z jakich to najczęściej korzysta nauczycielka. Oczywiście zerknęłam sobie na to i przepisałam na osobną katkę. Można powiedzieć, że zapamiętałam zadania i odpowiedzi, ale dupa (przepraszam) z tego wyszła. No więc, na pierwszej lekcji połowa klasy posiadała już kopie sprawdzianu i mówili, że klasa L miała ten sam. (U nas w szkole są cztery klasy na poziomie: K, L, M - moja i N). A tu nagle pięc minut, przed dzwonkiem na geografię przychodzą dziewczyny i mówią, że K miała co innego, więc niewiadomo co my dostaniemy. Mimo wszystko ta wiadomość jakoś mnie nie zdenerwowała. Test nie był taki trudny, ale zdecydowanie trochę wiedzy mi brakowało. Wiem, że dałabym radę się nauczyć i napisać ten test na piątkę, ale poprzedniego wieczoru brakowało mi już sił i czasu. No trudno. Ogólnie dzisiejszy dzień w szkole nie był taki, jaki sobie wyobrażałam. Piątek, to piątek. Lubię ten dzień, nawet bardzo, ale dzisiaj nie był taki, jak zawsze. A szkoda, bo następny dopiero za tydzień. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Druga część dnia udała mi się znacznie bardziej, niż pierwsza. Po powrocie ze szkoły zjadłam obiad i poszłam do kina z Martyną. Tak, jak planowałyśmy poszłyśmy obejrzeć "Teda". To był z pewnością jeden z najlepszych filmów, na których byłam w kinie i jakie kiedykolwiek w życiu oglądałam. Miś był po prostu zajebisty! Sorry, ale nie znam żadnego innego słowa, które by go opisywało najlepiej. W każdym razie film bardzo mi się podobał i serdecznie polecam, ale uprzedzam, nie dla młodych widzów. W każdym razie film jest od 15 lat, ale do mnie się akurat nie czepiali. W końcu 14, a 15 to nie taka znowu różnica.
Do końca wieczoru mam zamiar nic nie robić. Jutro zabiorę się za jakąś konkretną robotę. Mam sporo kartkówek w przyszłym tygodniu i aż mnie mdli, gdy o tym pomyślę, ale takie niestety jest życie. Teraz jest czas na harówę i jakoś trzeba to przeżyć.
Aha, nie pochwaliłam się najważniejszym! W środę była pierwsza wywiadówka i nasza wychowawczyni planuje pojechać z nami do Hiszpanii w maju, a konkretnie do Barcelony. Już się nie mogę doczekać! Czy ktoś z Was był już w Barcelonie? Jak tam jest?
Kończę, ale na pożegnanie zostawiam jeszcze kilka zdjęć.
zdjęcie z serii "Weź mnie do Barcelony!" ;)
Espumisan - takie coś rozdawali nam przy wejściu do kina xD
Kolorowych snów! :3Eingharp
Zamień się twoją panią! Też chcę do Barcelony!
OdpowiedzUsuńnelqable.blogspot.com
Haha, zabwne to zdjęcie w walizce :P
OdpowiedzUsuńMasz ochotę zgarnąć trochę dodatków? Zapraszam na moje rozdanie! http://cocochines.blogspot.com/2012/09/rozdanie-u-cocochin.html
kiedyś chciałam wejść do walizki, ale się nie udało :D
OdpowiedzUsuńDo Barcelony? Ekstra. Zuza Wiercińska chciała oglądać ,,Teda'', ale skoro od 15 to ją uprzedzę. A ja cała zakatarzona w domu siedzę. Uuuu
OdpowiedzUsuńzdjęcie z walizką *u*
OdpowiedzUsuńhttp://vanilias.blogspot.com/
ale zazdroszczę Ci tej Hiszpanii :)
OdpowiedzUsuńAle fajne jest to pierwsze zdjęcie ! : ))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie , dopiero zaczynam : >
ja również obserwuję :)
OdpowiedzUsuńByłam w Barcelonie, fajnie, kolorowo, ale też tłoczno.
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
written-by-bird.blogspot.com