Zdjecia

Cześć Wam!

Ojej, nareszcie jestem już w domu. Pogoda dzisiaj nijaka; trochę słońca, ale wieje wiatr i jest chłodno. Jakiś czas temu, moi rodzice dowiedzieli się, że we wsi obok mieszka kobieta, która ma ule i sprzedaje miód. Wybraliśmy się tam dziś po południu. Kiedy dojechaliśmy, wchodząc do domu zauważyłam kocię skradające się obok. Miało co najwyże 2 miesiące. Było śliczne. Okazało się zupełnie oswojone, więc natychmiast porwałam je na ręce. Po jakiś 5 minutach dowiedziałam się od właścicielki, że w mieszkaniu są jeszcze trzy kociaki, które za moment ganiały już na dworze. Żałuję, że mam uczulenie na kocią sierść, bo już pewnie dawno udało by mi się namówić mamę na takiego malucha. Mimo wszystko zdaję sobie również sprawę, że taki kotek pokrzyżował by moje ''psie plany''. No, bo kot, pies i dwie myszy to trochę dużo, zwłaszcza jak się tak często wyjeżdża. W drodze powrotnej, na drogę wybiegła nam sarna. Zauważyłam tylko coś rudego, jak mi śmignęło przed oczami. Naprawdę, można się spodziewać wszystkiego, jak się jedzie drogą, a wokół jest pełno łąk i pól. ;)
Podczas pobytu, porobiłam kilka zdjęć. Nawet próbowałam wrzucić je wczoraj na bloga, ale internet się ''sprzeciwiał'', więc sobie odpuściłam.

tak wyglądało niebo, przed naszym wyjazdem na wieś



uśmiech od ucha do ucha :D

las

 rzeczka ;)

przez takie bagienko musieliśmy się przeprawiać

 w ogrodzie :)



zdjęcia z drogi powrotnej

Dzisiaj w nocy nawiedziła mnie wizja Pogorzelicy. Pozostało już tylko 8 dni. We wtorek, za tydzień będę jedną z najszczęśliwszych osób na świecie. C: Dobra, może lepiej nic nie będę mówić, bo wyjazd okaże się kichą, ale już się tak nie mogę doczekać, że nie mogę.

To ja już będę kończyć, papa!