poniedziałek, 30 lipca 2012

Dużo tego...

Siemka!

Jestem już w domu, więc mogę wrzucić zdjęcia, a także opisać mój cały pobyt u Dagmary. :)

Środa - Przyjazd
Po przyjeździe do Dagi opisałam Wam tamtejszy dzień, więc nie będę tego robić drugi raz, więc na początek tylko tyle.

z Dagą

od lewej:
Niniu ( Wiktoria ) Daga i Ja


kapelusz - kupiony nad morzem ;)
koszulka - Terranova
spodenki - Pepco
sandały - ?



głową w dół!!!

:D

Czwartek - Ognisko, śpiewy, głupawka i ...
Na czwartek z razem z dziewczynami zaplanowałyśmy spanie w namiocie. Daga, Niuniu i Patrycja już w nim spały, ale ja miałam spać pierwszy raz. To był dość długi i skomplikowany dzień, więc zacznę od początku. Wstałyśmy rano, posiedziałyśmy trochę i Dagi i wyszłyśmy do babci. W trakcie drogi, Dagmara kapnęła się, że nie ma kostiumu kąpielowego, a na działce był rozstawiony basen ( mały, ale był ), więc wróciłyśmy do niej po strój. Potem poszłyśmy do babci, gdzie potem dołączyła do nas Patrycja. Początkowe plany były takie, że pójdziemy najpierw na działkę, a potem wrócimy po Chestera, który też miał z nami spać i wtedy się spakujemy, ale postanowiłyśmy od razu zabrać nasze rzeczy. Także razem z Patrcyją i Wiką poszłyśmy z Dagą do niej i spakowałyśmy się na ''biwak''. Kiedy już naładowałyśmy do pełna plecaki, poszłyśmy do Patrycji. Tam dziewczyny wydrukowały tekty piosenek, które śpiewały ostatnim razem i znowu ruszyłyśmy do babci po psa. Kiedy już weszłyśmy do domu przypomniało mi się, że zapomniałam zabrać leków na alergię, więc wzięłam Dagę i poleciałyśmy do niej. Na szczęście potem poszłyśmy już prosto na działkę, bez żadnego kręcenia. Na działce była Majka, która robiła sporo huku, więc namówiłyśmy moją i Dagi mamę, żebyśmy wybrały się nad jezioro. Zgodziły się. Przebrałyśmy się w stroje, ponownie zapakowałyśmy plecaki w potrzebne rzeczy i ruszyłyśmy. Musiałyśmy naściemniać Majce, że idziemy do domu po stroje, bo byłby straszny krzyk. Nad jeziorem było super. Skakałyśmy z pomostu i nawet woda była całkiem ciepła. W niektórych miejscach nawet gorąca. :) Na pomoście ''urzędowała'' grupka chłopaków, którzy wrzucali wszystkich do wody. Zanim się spostrzegłam Patrycja była w wodzie. Z Dagmarą i Niuniu było tak samo, ale ja kiedy tylko usłyszałam słowa ''Wrzuć te dwie!'' to natychmiast skakałam sama. Mimo wszystko kąpiel się udała. :) Po jakiejś godzinie zebrałyśmy się i wróciłyśmy na działkę. Grzesiu ( tata Wiktorii ) zrobił grilla, więc od razu po powrocie zabrałyśmy się na szamanie. Chyba jakieś pół godziny po naszym przyjściu babcia zaczęła wołać Majkę, żeby się ubrała ( oczywiście latała w samych majtkach ;) ), bo idą do domu. Majka, choć strasznie płacząc poszła wreszcie do domu, a my zaczęłyśmy ''imprezę''. Patrycja przyniosła kalambury, więc miałyśmy ubaw po pachy. Grzesiu był chyba najlepszy. Rozpaliliśmy ognisko i graliśmy tak do późna w nocy, a kiedy skończyły nam się karty sami wymyślaliśmy zagadki. Na działce było mnóstwo jabłek, więc wpadłyśmy na pomysł, żeby upiec je w ognisku. Nawet było to smaczne, ale potem przeszłyśmy na ziemniaki. ;) Dochodziła chyba dwunasta, albo nawet pierwsza, kiedy zaczęliśmy się zbierać do spania. Grzesiek przed tym nastraszył mnie facetem z maczetą z filmu ''Piątek 13-ego'' i zaczęłam już żałować, że przyszłam spać do namiotu. Trochę ze mnie panikara, ale cóż poradzę. ;) Postanowiłam go nie słuchać, więc poszłam przebrać się w pseudo-piżamę. Chwilę później dołączyły do mnie dziewczyny, a potem wpakowałyśmy się już do namiotu. Byłam nieźle padnięta, więc w miarę szybko usnęłam, w czasie kiedy Daga i Patrcja nawet nie chciały o tym słyszeć. ;)

 od lewej:
Niuniu, Daga i Patrycja

 a tu ja :D

 już po pływaniu :)





 Patrycja na huśtawce Majki

Daga, podczas gry w kalambury




pieczone jabłko XD

Piątek - Topienie
Obudziłam się jakoś w nocy, nie mam pojęcia, która to mogła być godzina. Zobaczyłam tylko Dagę podnoszącą się powoli i rozglądającą się po namiocie. Kiedy zobaczyła, że wszystkie śpimy, sama się położyła, a potem ja też odleciałam. Wstałam o 5:30 rano! Ale i tak najlepsze jest to, że byłam wyspana. :D Poleżałam trochę, a potem przyszła mama Niuniu, żeby zabrać Chestera. Znów usnęłam i obudziłam się o 8:30. Była to na pewno normalniejsza pora, niż ta poprzednia. :) Znowu przyszła ciotka. Tym razem po to, żeby zabrać Wiktorię, która jechała tego dnia z dziadkami nad morze. Daga też już wstała. Pogadałyśmy chwilę, a potem ciocia przyniosła nam śniadanie i postanowiłyśmy wyjść z namiotu. Po chwili po Niuniu przyjechali dziadkowie i pojechała, a my ubrałyśmy się i wróciłyśmy do domu, a konkretnie do babci.

przed wyjściem


Posiedziałam trochę u babci, a potem poszła na działkę. Postanowiłam zaszaleć i wykąpałam się z Majką w mini-basenie. ;) Było nawet ok, gdyby nie to, że młoda próbowała mnie utopić. Właściwie sama się o to prosiłam, ale hej, nie musiała mnie słuchać... ;) Potem wróciłam do babci, a potem przyszła Daga. Tego dnia już za wiele się nie działo. Nawet wieczorem nie chciało mi się nieczego oglądać, więc zerknęłam tylko na rozpoczęcie Igrzysk Olimpijskich ( chyba nie pomyliłam dni, co nie? ), a potem przeczytałam kilka rozdziałów Harry'ego Pottera, obudziłam Dagę, któa chyba przysnęła przed telewizorem i poszłyśmy spać.

Sobota - Jezioro, czy spryskiwacze
W sobotę znów planowałyśmy pójście nad jezioro, więc po południu poszłyśmy na działkę, a potem na miejskie, ale niestety od rana zbierało się na burzę. Zanim zdążyłyśmy dojść zaczęło lekko grzmieć i postanowiłyśmy zawrócić. Na działce miałyśmy wykąpać się w basenie, ale jak zobaczyłysmy jaki pływa tam syf, wolałyśmy zrezgynować. Dlategoteż podłączyłyśmy węża ogrodowego do takiego, hmmm jakby to nazwać, kwiatka, który opriskiwał nas wodą. Nie było to jezioro, ale dobre i to. ;)

z kotem <3

( przepraszam, ale nie wiem dlaczego się krzywo wgrało )
sukienka - Terranova
japonki - Auchan

Niedziela - Nadrabianie dzieciństwa
No więc, rano się obudziłam, włączyłam telewizor i zobaczyłam, że leci ''Król lew 2''. Nie chciało mi się tego oglądać, bo nigdy tego na oczy nie widziałam, ale Daga przekonywała mnie, że to fajne, więc chciałam zobaczyć. Szczerze, to nawet mnie wciągnął. :D


Poszłam do babci, pomęczyłam trochę kota i chyba nic po za tym się nie działo. ;)


 kosmita ze świecącymi oczami XD


hue hue, kot na lodówce

Acha, zapomniałam!!! Przecież wczoraj jeszcze Daga robiła mega tosta z kilkoma warstwami sera, także toster nie chciał się zamknąć. Musiałyśmy na nim postawić małą budowlę...



rozłożona kostka rubika

Niedziela - Ogromniaste lody!
Dzisiaj wybrałyśmy się z Dagą na wielkie lody.




Ten dzień streściłam bardzo, bardzo króko, bo musze już lecieć.
Papa!







3 komentarze:

  1. świetne zdjęcia:) z tego co wyczytałam wyjazd się udał:)

    i wyłącz weryfikację obrazkowa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne fotki ;*
    zazdrościć takiej zabawy! ;)
    Dodałam się do obserwatorów i licze na to samo ;3
    my-style-and-design.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, się rozpisałaś, przeczytałam wszystko i myślę, że dopiszesz co było w niedziele :))
    Świetne fotki, widzę, że sie dobrze bawiłaś :P
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie: beeautydreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze!
Pozdrawiam, Eingharp!